Tych klientów nie obsługujemy

Mówili w radiach i telewizorach, że jak już skończymy z pandemią to będziemy padać jak muchy tytułem naszych szeroko pojętych zaniedbań zdrowotnych, bo ludzie do lekarza nie chodzą i będą mieć za swoje.

To jest szalenie ciekawe, szczególnie w odniesieniu do tych wydarzeń, które mają miejsce, kiedy się do niektórych lekarzy idzie, a w ostatnim tygodniu była konieczność i się poszło i chyba niedobrze się stało.

– Następnym razem ty z nim jedziesz, bo ja raczej nie powinienem się tam ponownie pokazywać- rzekł Struś, a było to tak:

Kiedy tylko pogoda popuściła na chwilę z deszczami, Struś zapakował Hunów i cały arsenał posiadanej broni, obuwia, odzieży ochronnej i umundurowania by wyganiać się po opuszczonym poligonie i narobic sobie siniaków różnego pochodzenia, co z niezrozumiałych dla Purpli powodów czyni ich szczęśliwymi. Wrócili późno i natychmiast zostali szczegółowo przeegzaminowani na okoliczność kleszczy, z którymi Purpla zna się wystarczająco dobrze, by ich nie lubić

Najstarszy miał ich na sobie ze trzy, więc już następnego dnia Purpla zadzwoniła do przychodni by poprosić o antybiotyk, bo najwredniejsze są te malutkie, a te właśnie z Najstarszego zdjęła.

Dzwoniła. I dzwoniła. Dzwoniła rano, w południe i po nim.

Dzwoniła pod rząd kilkanaście razy i każdorazowo słyszała, że abonent nie teges, na zmianę z sygnałem telefonu, którego nikt nie odbiera, a wszyscy co go słyszą wiedzą, że kto podniesie ten parówa.

Po tygodniu Struś zapakował Najstarszego i stawił się pod przychodnią osobiście, bo do jasnej cholery.

– Nie wolno tak, trzeba dzwonić! – krzyknęła pani recepcjonistka do Strusia, który przestał już walić w drzwi

– Od tygodnia dzwonimy. O różnych porach i o każdej z nich wielokrotnie. I owszem, możliwe.

-Dzwonić trzeba!- dokrzyknęła pani nie otwierając drzwi i wracając na recepcję, więc Struś wyjął telefon i przyklejony do szyby zaczął dzwonić patrząc wszystkim tym paniom za kontuarem głęboko w oczy i wprawiając je w osłupienie.

– Przychodnia słucham- odebrała ta sama pani i patrząc przez szybę na Strusia kręciła głową z oburzeniem, politowaniem i pewnie wieloma innymi rzeczami na raz.

– Dzień dobry, proszę o pilną konsultację z pediatrą, potrzebny antybiotyk, dziecko pokąsane przez kleszcze. Dodam, że stoję pod drzwiami ogromnie szczęśliwy, że udało mi się dodzwonić- i pomachał paniom, ale nie odmachały

– Momencik- burknęła Pani, odłożyła słuchawkę i zniknęła by za kilka minut ukazać się w drzwiach w towarzystwie stwora ubranego od stóp do głów w każdy środek ochrony osobistej jaki wymyśliła ludzkość, przy czym w niektóre z pewnością dwukrotnie.

-Pan doktor będzie rozmawiał- zaanonsowała, więc Struś posłusznie odsunął się na odległość bezpieczną i to wielokrotnie, podążając za ruchem ręki stwora, w międzyczasie wyjaśniając kim jest i po co przychodzi.

– Zdjęcie przysłać. Będę diagnozował na podstawie zdjęcia.

Tu się już Struś nieco uniósł i oświadczył, że tu nic do diagnozowania nie ma poza faktem bycia pokąsanym i potrzebny antybiotyk na dwa tygodnie zgodnie ze sztuką. A jak pan doktor chce zobaczyć, to tak się uroczo składa, że oni akurat tu są i pokażą

– Zdjęcie. Zdjęcie wysłać. – stwór był nieugięty.

I wtedy Struś stracił cierpliwość.

I to, że zapytał ile zdjęć sraczki w obecnych czasach jest potrzebne do jej zdiagnozowania, to jest małe miki, bo Struś rozkręca się szybko i spektakularnie.

Następnie zadał pytanie czy się szanowny pan doktor na łby pozamieniał z wiadomo-czym, by w następnej kolejności wielokrotnie podważyć kompetencje rozmówcy, niestety również przy użyciu wyrazów.

Po czym oddalił się z godnością trzaskając wszystkim co miał po drodze, jak zrelacjonował Najstarszy po powrocie.

Dla porządku dodam, że bardzo podobny temat w innej przychodni Purpla załatwiła szybko, z uśmiechem oraz zdalnie, co potwierdza jej teorię o tym, że gatunek ludzki nie jest jednorodny.

Struś zaś musi zdecydowanie częściej brać na siebie obowiązki reprezentanta rodziny. Choć bywa nieskuteczny, to miewa potem refleksje, które Purpla bardzo lubi.

Bąćcie zdrowi, jak napisałby Średni.

Wasza P.