Osiwieję

Osiwieję w pozostałych częściach ciała. Tych, co póki co jakoś się trzymają, co jestem w stanie zweryfikować, gdyż lato odeszło i staram się zdecydowanie mniej niż zazwyczaj, choć zazwyczaj nie bywam gorliwa jakaś w tych kwestiach.

Zanim Średni skończy szkołę, ja skończę w psychiatryku. To jest raczej na pewno prawdopodobne

Dziś w połowie lekcji polskiego wstał i zapytał, czy może wyjść z klasy, bo ma serdecznie dosyć jałowych dyskusji o tym, czy murzyn to słowo obraźliwe, czy nie.

Oczywiście nie dostał pozwolenia i usłyszał, że ma usiąść, bo „będzie z tego kartkówka”.

Ponieważ Średni do życia ma podejście procesowe, gdzie jedno z drugiego wynika, a w narracji nie pomija się żadnego szczegółu, podobno uniósł brwi z niedowierzaniem i dopytał o tę kartkówkę, czy na pewno „z murzyna?!”

A potem już usiadł, bo nie chciał pójść do dyrektora, jak wtedy, gdy podczas sprawdzianu z Katarynki napisał, że „Pan Tomasz był żałosnym prawiczkiem”, bo myślał, że to określenie człowieka samotnego. W gabinecie dyrektora stanowczo zakazano mu używania „tego słowa”, co Purpla w domu skwitowała soczystym „kretyn” i musiała udawać, że kaszlnęła.

A w zeszłym tygodniu wrócił do domu wzburzony, gdyż dostał 3+ z plastyki tytułem rzeźby w mydle.

Nie w gównie. W mydle.

Albowiem jak już skończył dzbanuszek, to mu się skruszyła ścianka, a Purpla naprawdę nie potrafiła mu odpowiedzieć na pytanie kto do jasnej cholery robi dzbanuszki z mydeł i w jakim celu. Oraz co niby do takiego dzbanuszka należałoby lać oraz po co.

Więc doradziła, żeby wykonał duplikat i przedstawił pani, bo przecież najlepszemu rzeźbiarzowi zdarza się źle ocenić tworzywo i mu się klocek rozpadnie i ten argument nie powinien był wybrzmieć.

Najstarszy i Struś do późnych godzin wieczornych bowiem cieszyli się generowaniem przeróżnych scenariuszy, podczas których rzeźbiarzom rozpadają się klocki, przerywanych przykładami tragicznych okoliczności, kiedy to rzeczone klocki się nie rozpadły, choć powinny były. I to nie tylko rzeźbiarzom.

A śmiechom nie było końca.

Wasza Purpla

Nie przypuszczałam

Mogłabym się przywitać, ale nie bardzo wiem jak. Poza tym – nie bardzo wiem co niby miałabym powiedzieć.

Witajcie znowu? No nie za bardzo, bo tamto to nie to samo i nie wcale znowu, tylko po nowemu, więc niejako zupełnie inaczej. Rozczaruję pewnie tych, którzy pamiętają i przyszli czytać o Rybach, bo nic nie będzie. Ani-kurna-trochę. Spuściłam wodę z akwarium i przyklepałam łopatą. Niech trwa.

Wiele z tego, co było, jest zupełnie inaczej i całkiem mi z tym dobrze. Cieszę się? No nie za zbytnio, bo to co czuję przede wszystkim to jest ulga jak cholera, taka na maksa, jakby wydłubać kamień z filcu w gumiaku. Musiałam się nauczyć rzeczy, którymi się brzydzę, a które z łatwością przychodzą pryszczatym nastolatkom i myślę sobie, że to w ciul niesprawiedliwe. Dodatkowo efekt jest jaki jest i spuśćmy nad tym zasłonę czego-tam-sobie-ktoś-życzy, byle szybko i po cichu. Dodam, że planuję się doskonalić i gmerać w tym dziadostwie, aż w końcu uznam, że z gówna bata nie ukręcisz i pokocham to co jest, dokładnie tak jak się lubi to, co się ma bo na lepsze to już jakby późnawo.

Będzie za to o tym, o czym zawsze było, czyli o Purpli. I o tym co się jej przytrafia. I o tym co się przytrafia tym, którzy znają Purplę, ale w taki sposób jak to widzi Purpla, bo ona się nie zastanawia czy jest inaczej, tylko widzi tak, jak jej dobrze.

Będzie o tym, co myśli Purpla. W różnych okolicznościach przyrody. A bywa, że tu się sporo dzieje i nie zawsze tak, że Purpla jest z tego dumna.

Poza tym będzie pewnie o wielu innych rzeczach, których Purpla nie jest świadoma, nie spodziewa się, nie potrzebuje ich i jednocześnie nie może się ich doczekać :D.

Oraz będzie o tym co było, bo Purpla się posunęła, a wiadomo, że ulubioną formą perwersji u staruszków jest zamęczanie innych swoimi wspomnieniami, więc Purpla sobie w życiu tego nie odmówi.

To tyle.

No dobra.

Tęskniłam 😉

Wasza P.

No, w raju, jak to w raju,
zielono i wesoło,
obiady, gadu-gadu,
wieczerze i tak w koło.

K.I.Gałczyński – „Ballada o trzech wesołych aniołach”