Winter alert

Uwaga! Dzis i jutro (18/19.02) silny wiatr. Mozliwe przerwy w dostawie pradu i trudne warunki na drogach. Zostan w domu, jesli mozesz.

Prawdopodobnie właśnie dlatego, że akurat na ten czas Purpla zaplanowała wyjazd na ferie. Natenczas więc rozpoczęto armagedon, ale Struś był kompletenie niewzruszony, bo wieje, no i co z tego.

Gdyby więc ktoś z was zastanawiał się jak się podróżuje żaglowcem po autostradzie, to możemy się dzielić best praktises, a że ostatnim, co jara Purplę są rollercostery, to Purpla może dołożyć do sesji relację z dolegliwości związanych z wysokim poziomem stresu.

Pielwsie felje Pjecla, jak powiedziała Ciocia Ania. Zaiste. Nikt nie wiedział jak pies zniesie podróż, ale wnioskując z dotychczasowych doświadczeń Purpla zabrała worki foliowe oraz poinstruowała Hunów z zakresu protokołu na okoliczność rzygającego Precla. Protokół definiował zachowania oczekiwane poprzez negację zwyczajowych, czyli żadnego darcia mordy, że FUJ, że ON RZYGA, bez ZŁAŹ DEBILU, bez przepychania się między sobą, spychania psa z kanapy i bez paniki. Spokojnie, tu są worki, podstawić pod pysk, nie denerwować. Schować i gdyby trzeba było na autostradzie, to wyjąć, co rzekłszy Purpla zapięła pasy ze spokojem. Nieuzasadnionym, co okazało się wkrótce, gdyż pies puścił pawia jeszcze w mieście, na drugim skrzyżowaniu. Na szczęście protokół zadziałał, choć częściowo, bo chwilę potem Średni zapytał czy Purpla sprawdziła te worki na okoliczność bycia dziurawymi. Zapytał, gdyż miał powód przypuszczać, że nie.

Miał oczywiście rację.

Struś wyskakujący z wozu i roztrącający pasażerów jednocześnie próbując nie rozchlapywać zawartości worka, na siebie przede wszystkim, przy silnym wietrze wyglądał jeszcze zabawniej niż gdyby nie było wiało.

Tak więc finalnie wypoczywamy. Mamy sypialnię (❤️❤️❤️), pościel w dzikiego kota, a Precel ogród z bardzo przyjacielskim kolegą i powiadam wam, że takiej ilości męskiego seksu nie oglądałam w życiu. Jest to seks wyjątkowo perwersyjny, gdyż nie dość, że homoseksualny, to jeszcze w wykonaniu zwierząt, więc teges.

Nie wiem co będziemy dziś robić, bo wieje dziesiątka i zacina deszczem, a wszystkie atrakcje pod dachem dla jednego z nas skończą się pozostawaniem na dworze z Preclem

Precel bynajmniej nie narzeka.

Wasza P

…Byyyyyylejakiego…

Ej, bo ja mam niejasne przeczucie, że ja wam wiszę historię z pociągiem. Że ja kiedyś nadmieniłam i nie pociągnęłam (!) i teraz ktoś, kto czytał, może mieć dyskomfort albo oczekiwanie, albo coś innego.

Ja tak sobie myślę, że to o Purpli mówi wiele i to w różnych okolicznościach może być wartościowe, Purpla na ten przykład wie, że nic się nie dzieje ze wszechświatem w sytuacji, kiedy runie jedna z prawd o rzeczonym, bo może ją łatwo zastąpić inną. No, może nie łatwo, ale można

WIĘC było to tak, że dzieci były dużo mniejsze i było ich mniej, co oznacza, że działo się to jakiś czas temu, ale nie jakoś szalenie dawno w sensie kompletnie innej epoki i – co za tym idzie- nic Purpli nie usprawiedliwia.

WIĘC siedziała ona na fotelu pasażera, a Struś prowadził, a dzieci były z tyłu, a ona pogrążona w myślach i nostalgii, kiedy dojechali do przejazdu kolejowego, co 2/3 z Hunów przyjęło z entuzjazmem, tym bardziej, że opuszczano szlaban, więc wiadomix co zaraz przyjedzie.

I ten pociąg tak przejeżdża, towarowy, a Purpla w tym zachwycie wypowiada zdanie, że

– Człowiek to jest jednak wielki… – i tu zapada cisza, bo Struś zdaje się procesować co usłyszał i jeszcze nie dopytuje, ale za moment już spojrzy na Purplę ze zdumieniem, o którym mówią, że jest bezbrzeżne, co zresztą Purpla wyłapuje.

– No wielki człowiek jest! Że tak to wszystko wymyślił, to jest niebywałe, że tak to wszystko można było zaprojektować i ustawić i to tak działa.

-Co ty żono pieprzysz?! – nie ogarnia Struś, a Purpla się dziwi temu brakowi wrażliwości na potęgę ludzkiego intelektu, którą ma na myśli.

– No że wymyślił to wszystko. Taki elektromagnes. I on to wszystko spina do kupy i trzyma. I to ma taką siłę jak trzeba, że ani za blisko, ani za daleko i jeszcze to pole elektromagnetyczne jest tam gdzie trzeba i nic przypadkowego się nie przyciągnie, Jesssuuuu, jaki to trzeba mieć łeb, żeby to wszystko wyliczyć, c’nie??

A Struś słuchał i oczy miał jak spodki. I naprawdę, Purpla pomyślała, że on się boi, i chyba nawet mogło tak być.

– Co ty żono PIERDOLISZ???? Jaki elektromagnes???

– No ten, co te wagony trzyma! Co je spina ze sobą w tym pociągu! Że ten pociąg się trzyma do kupy i nie rozleci pod górkę.

A potem nastąpiła seria pytań o to gdzie ten elektromagnes niby jest, więc matko święto no tu, między tymi talerzykami co są między wagonami- taki dinks z talerzykiem i te talerzyki są z obu stron i tam jest to pole magnetyczne i patrz jak to działa. I jak to jest że to pole jest takie akuratne, że te talerzyki wciąż blisko siebie, ale się nie zderzają. Że jak pociąg pod górę, to pewnie ten magnes jest sterowany i działa mocniej, że się nie rozsunie, szczególnie jak naładowany. A jak z górki to się pewnie musi przebiegunować, żeby z kolei się tymi talerzykami odpychać, bo to by się wykoleiło jak tak będzie na siebie napierać. A teraz się skup, bo jak to jest pomyślane, że jak na peron zajeżdża, to ci kluczy z kieszeni nie wyrwie, ani roweru nie przyciągnie,tak pomyślane to jest!

Na pytanie sprawdzające, które Struś próbował zadać podstępem, czyli jak Purpla myśli, że po co niby są te haki i dupne łańcuchy między wagonami odpowiedź była prosta, logiczna i gotowa, gdyż zachwyt nad fenomenem umysłu ścisłego trwał w Purpli odkąd nie zrozumiała sposobu rozwiązywania układu równań, więc te haki są dodatkowym zabezpieczeniem, jakby tak prąd wyłączyli na trasie. Bo przecież taka durna nie jest i wie, że elektromagnes MUSI być na prąd

To co nastąpiło potem przykryjmy jakimś kocem, derką czy innym czymś, bo to był szok, niedowierzanie, oraz łopatologia, i choć Purpla próbowała reduty bronić, Struś ją rozjechał, rozpirzył, a potem jeszcze po niej poskakał i naszczał na zgliszcza za pomocą słów o tumanach, co ich ziemia nosi i będzie wypluwać jak ich zakopią.

Stupor trwał jakiś czas, morfując w gniew, żal, wstyd, i po drodze jeszcze inne sprawy, ale to, czego się Purpla nauczyła, to to, że niczego nie wie na pewno, nawet jak myśli, że wie.

No. To, zdaje się, wiele mówi. O wielu sprawach. Szczególnie o wszystkim, co dotyczy Purpli, ale pewnie nie tylko.

Ale Purpla nie wie tego na pewno.

Wasza P.

Re coś tam

Albowiem nic nie jest takie, jakim się wydaje, więc jeżeli ktokolwiek podejrzewał mnie o śmierć, to nie tym razem, nie tym razem.

„Gówno nie tonie”, jak zwykł był mawiać Tato Kolegi, tak więc i ja trwam, a wokół planety szaleją.

Jako że sytuacja mieszkaniowa Purpli nie uległa póki co zmianie, tkwi ona niezmiennie wciśnięta losowo a to w kąt kanapy, a to między lodówką a blatem, potrącana losowo przez Hunów, ewentualnie w wannie, gdzie czasem da się przekręcić zamek. Za to w post-covidowej mgle, we wrzeszczącym momencie największego lockdownowego kryzysu udało się podjąć Purplostwu decyzje od lat niepodejmowalne i tak stali się właścicielami kawałka trawnika za miastem, gęsto usianego kretowiskami, które zresztą całkiem rychło okazały się nimi nie być, a mrówki były tym pomówieniem oburzone. Nie trwało długo, jak w tej trawie wydłubano dziurę i naukładano, naulewano, nastawiano i tak po roku kwatera główna stoi, choć surowa jak Matka Purpli po wywiadówce.

No to już wiadomo czym się od roku zajmowała Purpla zamiast ćwiczyć pióro za pomocą kciuka.

A póki co w temacie ciasnoty zastosowano manewr dobrze znany wielbicielom starych dowcipów o rabinach, tylko kozę zamieniono na psa, i to kompletnie pozbawionego manier, ogłady oraz wzrostu i powagi. Za to wyposażonego w brodę, krzywe i niegodne nogi tylne oraz pogodę ducha, której Purpla zazdrości. Niestety również w inteligencję, co przy domieszce krwi teriera zwiastuje jedynie kłopoty, dzięki czemu Purpla o swojej odporności psychicznej dowiaduje się codziennie więcej. Precel jest uosobieniem wszystkiego, za czym – jak się okazało- tęskniliśmy wszyscy zupełnie o tym tęsknieniu nie wiedząc, więc jest pięknie, coraz piękniej, a z każdym szalejącym za oknem wiatrem jesteśmy bliżej wiosny.

-Spotkałem fajną dziewczynę – rzekł mąż i rozrechotał się, więc zapytałam czy ją poślubi, ale nie odpowiedział, więc ja tam z ciekawości dopytam.

Do zo.

Wasza Purpla

Mrok i czeluści

Do tego Purpla nadaje się podobno jak mało kto i kto wie, czy kiedyś nie będzie mieszała w kotle czegoś, co będzie esencją każdej podłości którą w sobie nosi.

Nawet jakby chciała to w sobie rozcieńczyć, co bywa wyzwaniem, bo Purpla w odróżnieniu od kalorii płyny przyjmuje jedynie z rozsądku i jak się kapnie, że od rana nic nie piła a już siedemnasta, no więc nawet jakby chciała ten mrok rozrzedzić, to nie da rady, bo Hunowie dbają od wczesnego poranka by trwał, rósł i ciemniał.

Poranek rozpoczął się dziś od potwornego oburzenia Najstarszego, gdyż po usunięciu drugiego zęba mądrości (także żegnaj nadziejo) Purpla zapytała swoje koszmarnie opuchnięte dziecko jak ono się czuje. Dziecko zaczęło warczeć i w oczach miało głód krwi, a brzmiało to następująco :”BWWFUIEEUUUIIGFFWWYYYYY!!!!!”, więc osłoniwszy tętnicę szyjną Purpla wycofała się, co bynajmniej nie pomogło. Prawdopodobnie przyczyną gniewu był ból, a przyczyną klątwy szczękościsk, a kiedy Purpla zaproponowała jajecznicę, to bulgot przybrał na sile i Najstarszy zaczął przemieszczać się bardzo szybko potrącając Purplę wielokrotnie, więc mrok zaczął gęstnieć.

Nie upłynęły dwa pacierze jak wstali pozostali Hunowie i festiwal czerni wezbrał na sile gdyż:

Należało pościelić tapczany,

Po odsłonięciu kołder oczom Purpli ukazały się nieznane formy życia, które były o krok od wynalezienia koła, które toczyłyby następnie pomiędzy skarpetami sprzed tygodnia, kablami od słuchawek, latarkami, granatami z plastiku, łuskami z pocisków, gaci z dresu uwalonych błotem, losowo rzuconych kończyn i korpusów z dwóch armii lego, zasmarkanych chustek, oraz innych pomniejszych obiektów jak papierki po cuksach, flaszka po wodzie, czapka z daszkiem, scyzoryk i takie tam.

Z powodu odkrycia należy więc okazywać aktywnie niechęć matce i odmawiać współpracy, a przypominam, że mrok w Purpli gęstnieje.

Następnie był wrzask gdyż:

Młody kategorycznie został wezwany do złożenia tabletu,

Najstarszemu miała Purpla czelność przypomnieć o antybiotyku

Średniemu nakazała natomiast umycie się mydłem, co jak wiadomo jest pogwałceniem jego praw i wogóle skandal

Najstarszego poprosiła o wyniesienie brudnych naczyń do kuchni, a w jego oczach była śmierć

Młody ukradł tablet i się wydało

Średni odmówjł ubrania skarpet bo NIE MA więc Purpli nienawidzi

Najstarszy nie wziął antybiotyku i „WAŁAW!!” , a że Purpla nie od początku zajarzyła że tam nie wybrzmiewa „Z” to GIŃ,

Średni nie będzie odkurzał, bo brud nie jest jego

Młody nie będzie odkurzał, bo już kiedyś odkurzał

A jeszcze słuchawki, te ulubione, co nie bolą od nich uszy Purpla wyciągnęła z kółek fotela bez osłonek

A potem jeszcze że czemu do babci, że po cholerę Średni ma te urodziny, że ten debil sapie jak oddycha, a ty kretynku i te twoje kocopały co ci nagadali a ty łykasz jak pelikan i sam masz mordę….

Purpla nauczyła się przyglądania mrokowi , jaki w niej wzbiera i faluje. Czasem w celach motywacyjnych generuje jakąś głośniejszą wokalizę, ale jej dusza tęskni za wlaniem tego wszystkiego do wielkiego kotła i mieszaniem, macerowaniem, destylowaniem, cedzeniem i sączeniem w to jadu oraz najgorszych intencji i jest przekonana, że to by było świetne na takie, dajmy na to, nornice.

– Ej, Huny, czemu wy się robicie fajni po 21.30, co?

– … yyyy…. dobranoc. MAMUSIU.

…mamusiu!!!!!!

Także no.

Wasza P.

Otwory

Wiele się dzieje na świecie.

Na ten przykład Hunowie zajęci są poszukiwaniem dalszych losów pewnych przemytników z krajów arabskich. Nie bez znaczenia jest, że owi przemytnicy usiłowali wnieść na pokład samolotu małpę. W celu wniesienia jej ulokowali ją w spodniach jednego z nich, a małpa w odwecie ugryzła go w penisa. Następnie gryzła po rękach każdego, kto od rzeczonego penisa próbował ją odciągnąć, więc jak się domyślacie każda sztuka odzieży jest egzamimowana pod kątem potencjalnych zagrożeń podczas potencjalnego przemytu.

W tej sytuacji inne doniesienia ze świata wydają się nieistotne i bezbarwne. Nawet to, że w jednym z oddziałów matki korporacji w wyniku oddolnej inicjatywy przeprowadzono warsztaty promujące trzeźwość i Purpla lęka się, że one mogą odnieść sukces, co wiązałoby się z jakimś oczekiwaniem.

Błagam, ićcie stont z oczekiwaniami, dopiero luty, a w tłusty czwartek Purpla będzie na delegacji, co jest dowodem na to, że faktycznie w nowym roku świat stał będzie przed Purplą otworem. I ona wie który to otwór…

Wasza P.

Osiwieję

Osiwieję w pozostałych częściach ciała. Tych, co póki co jakoś się trzymają, co jestem w stanie zweryfikować, gdyż lato odeszło i staram się zdecydowanie mniej niż zazwyczaj, choć zazwyczaj nie bywam gorliwa jakaś w tych kwestiach.

Zanim Średni skończy szkołę, ja skończę w psychiatryku. To jest raczej na pewno prawdopodobne

Dziś w połowie lekcji polskiego wstał i zapytał, czy może wyjść z klasy, bo ma serdecznie dosyć jałowych dyskusji o tym, czy murzyn to słowo obraźliwe, czy nie.

Oczywiście nie dostał pozwolenia i usłyszał, że ma usiąść, bo „będzie z tego kartkówka”.

Ponieważ Średni do życia ma podejście procesowe, gdzie jedno z drugiego wynika, a w narracji nie pomija się żadnego szczegółu, podobno uniósł brwi z niedowierzaniem i dopytał o tę kartkówkę, czy na pewno „z murzyna?!”

A potem już usiadł, bo nie chciał pójść do dyrektora, jak wtedy, gdy podczas sprawdzianu z Katarynki napisał, że „Pan Tomasz był żałosnym prawiczkiem”, bo myślał, że to określenie człowieka samotnego. W gabinecie dyrektora stanowczo zakazano mu używania „tego słowa”, co Purpla w domu skwitowała soczystym „kretyn” i musiała udawać, że kaszlnęła.

A w zeszłym tygodniu wrócił do domu wzburzony, gdyż dostał 3+ z plastyki tytułem rzeźby w mydle.

Nie w gównie. W mydle.

Albowiem jak już skończył dzbanuszek, to mu się skruszyła ścianka, a Purpla naprawdę nie potrafiła mu odpowiedzieć na pytanie kto do jasnej cholery robi dzbanuszki z mydeł i w jakim celu. Oraz co niby do takiego dzbanuszka należałoby lać oraz po co.

Więc doradziła, żeby wykonał duplikat i przedstawił pani, bo przecież najlepszemu rzeźbiarzowi zdarza się źle ocenić tworzywo i mu się klocek rozpadnie i ten argument nie powinien był wybrzmieć.

Najstarszy i Struś do późnych godzin wieczornych bowiem cieszyli się generowaniem przeróżnych scenariuszy, podczas których rzeźbiarzom rozpadają się klocki, przerywanych przykładami tragicznych okoliczności, kiedy to rzeczone klocki się nie rozpadły, choć powinny były. I to nie tylko rzeźbiarzom.

A śmiechom nie było końca.

Wasza Purpla

Przemyśl

Purpla zastanawia się nad tym jacy są ludzie.

Nie to, że przykre słowa ją ranią, bo Purpla jest za stara na to, żeby raniło ją coś co nie istnieje, ale to ją zastanowiło: co daje ludziom prawo do robienia przykrości innym? I to teraz, kiedy nie musimy bronić jaskiń, terytoriów i resztek z obiadu?

Te wszystkie żarciki, przytyki i rechoty bo czyjeś ciało jest inne niż moje- piegowate, rude, łyse, grube, chude, z małym cyckiem, z dużym brzuchem, z krótkimi nogami, z wielkim nosem. I to już jest wystarczająco, żeby rechotać i klepać się po brzuchu, a potem czuć się urażonym, że obrażany protestuje, bo się qwa na żartach nie zna.

Taki zupełnie niewyrafinowany, bez finezji i polotu skrót do poczucia humoru. Purpla tego nie lubi. Szczególnie tego nie lubi, kiedy mężczyźni strzelają tym w kobiety, kompletnie nieświadomi, że to jak koza z nosa- najpierw są brzydcy jak w nim dłubią, a potem ona maże im się po palcach i rzadko strzela celnie, a z reguły zostaje im na spodniach.

Ci, z których żartujemy najczęściej zdają sobie sprawę, że ich ciała nie są idealne, jakkolwiek wyglądają aktualne kryteria. Naprawdę.

Wiemy to, że jesteśmy grubi, brzydcy, mamy długie nosy, krzywe zęby, wiszące cycki. Wiemy. Jeżeli uważasz, że twoja uwaga jest zasadna i – o zgrozo- w dobrej wierze, to bądź gotów na starcie z takimi jak Purpla, która najbardziej na świecie nie znosì pogardliwej, aroganckiej głupoty. I zareaguje, a ty będziesz musiał przełknąć swoje ego. I możesz skończyć jeszcze brzydszy, niż jesteś teraz, choć do tej pory nikt Ci nie powiedział jak jest, a może nie wiedziałeś i teraz będzie Ci przykro.

Ale to myślenie nie zepsuje Purpli ostatnich dni odpoczynku więc dziś wybiera się na słońce, do wody i w inne okoliczności, które dają radość.

Wasza P.

Tych klientów nie obsługujemy

Mówili w radiach i telewizorach, że jak już skończymy z pandemią to będziemy padać jak muchy tytułem naszych szeroko pojętych zaniedbań zdrowotnych, bo ludzie do lekarza nie chodzą i będą mieć za swoje.

To jest szalenie ciekawe, szczególnie w odniesieniu do tych wydarzeń, które mają miejsce, kiedy się do niektórych lekarzy idzie, a w ostatnim tygodniu była konieczność i się poszło i chyba niedobrze się stało.

– Następnym razem ty z nim jedziesz, bo ja raczej nie powinienem się tam ponownie pokazywać- rzekł Struś, a było to tak:

Kiedy tylko pogoda popuściła na chwilę z deszczami, Struś zapakował Hunów i cały arsenał posiadanej broni, obuwia, odzieży ochronnej i umundurowania by wyganiać się po opuszczonym poligonie i narobic sobie siniaków różnego pochodzenia, co z niezrozumiałych dla Purpli powodów czyni ich szczęśliwymi. Wrócili późno i natychmiast zostali szczegółowo przeegzaminowani na okoliczność kleszczy, z którymi Purpla zna się wystarczająco dobrze, by ich nie lubić

Najstarszy miał ich na sobie ze trzy, więc już następnego dnia Purpla zadzwoniła do przychodni by poprosić o antybiotyk, bo najwredniejsze są te malutkie, a te właśnie z Najstarszego zdjęła.

Dzwoniła. I dzwoniła. Dzwoniła rano, w południe i po nim.

Dzwoniła pod rząd kilkanaście razy i każdorazowo słyszała, że abonent nie teges, na zmianę z sygnałem telefonu, którego nikt nie odbiera, a wszyscy co go słyszą wiedzą, że kto podniesie ten parówa.

Po tygodniu Struś zapakował Najstarszego i stawił się pod przychodnią osobiście, bo do jasnej cholery.

– Nie wolno tak, trzeba dzwonić! – krzyknęła pani recepcjonistka do Strusia, który przestał już walić w drzwi

– Od tygodnia dzwonimy. O różnych porach i o każdej z nich wielokrotnie. I owszem, możliwe.

-Dzwonić trzeba!- dokrzyknęła pani nie otwierając drzwi i wracając na recepcję, więc Struś wyjął telefon i przyklejony do szyby zaczął dzwonić patrząc wszystkim tym paniom za kontuarem głęboko w oczy i wprawiając je w osłupienie.

– Przychodnia słucham- odebrała ta sama pani i patrząc przez szybę na Strusia kręciła głową z oburzeniem, politowaniem i pewnie wieloma innymi rzeczami na raz.

– Dzień dobry, proszę o pilną konsultację z pediatrą, potrzebny antybiotyk, dziecko pokąsane przez kleszcze. Dodam, że stoję pod drzwiami ogromnie szczęśliwy, że udało mi się dodzwonić- i pomachał paniom, ale nie odmachały

– Momencik- burknęła Pani, odłożyła słuchawkę i zniknęła by za kilka minut ukazać się w drzwiach w towarzystwie stwora ubranego od stóp do głów w każdy środek ochrony osobistej jaki wymyśliła ludzkość, przy czym w niektóre z pewnością dwukrotnie.

-Pan doktor będzie rozmawiał- zaanonsowała, więc Struś posłusznie odsunął się na odległość bezpieczną i to wielokrotnie, podążając za ruchem ręki stwora, w międzyczasie wyjaśniając kim jest i po co przychodzi.

– Zdjęcie przysłać. Będę diagnozował na podstawie zdjęcia.

Tu się już Struś nieco uniósł i oświadczył, że tu nic do diagnozowania nie ma poza faktem bycia pokąsanym i potrzebny antybiotyk na dwa tygodnie zgodnie ze sztuką. A jak pan doktor chce zobaczyć, to tak się uroczo składa, że oni akurat tu są i pokażą

– Zdjęcie. Zdjęcie wysłać. – stwór był nieugięty.

I wtedy Struś stracił cierpliwość.

I to, że zapytał ile zdjęć sraczki w obecnych czasach jest potrzebne do jej zdiagnozowania, to jest małe miki, bo Struś rozkręca się szybko i spektakularnie.

Następnie zadał pytanie czy się szanowny pan doktor na łby pozamieniał z wiadomo-czym, by w następnej kolejności wielokrotnie podważyć kompetencje rozmówcy, niestety również przy użyciu wyrazów.

Po czym oddalił się z godnością trzaskając wszystkim co miał po drodze, jak zrelacjonował Najstarszy po powrocie.

Dla porządku dodam, że bardzo podobny temat w innej przychodni Purpla załatwiła szybko, z uśmiechem oraz zdalnie, co potwierdza jej teorię o tym, że gatunek ludzki nie jest jednorodny.

Struś zaś musi zdecydowanie częściej brać na siebie obowiązki reprezentanta rodziny. Choć bywa nieskuteczny, to miewa potem refleksje, które Purpla bardzo lubi.

Bąćcie zdrowi, jak napisałby Średni.

Wasza P.

Jakiś dziwny czas.

Nawet biorąc pod uwagę, że u Purpli dzieje się niewiele, to ma jakąś niejasną niespokojność, bo dookoła dzieje się zbyt dużo rzeczy niefajnych, żeby Purpli było dobrze.

Chciałaby się przekonać, że „there is no spoon” i to wszystko można zmienić przekręcając jedynie w głowie coś, co sprawia, że rzeczywistość można przeczytać inaczej, ale to tak nie działa. Jakoś nie tym razem.

Tak sobie od kilku dni myśli o tych wszystkich, których powiesili na witrynach z notatką, że tych klientów nie obsługujemy, bo się nie wpisują w to, czego się nie boimy. Oni mają imiona. Jest Grześ, który na ślub znajomych idzie z Adą i tam wysłuchuje, że nareszcie pannę przyprowadził i że kiedy oni, a w domu został Piotrek i pilnuje kotów, ale zanim stanął przy oknie żeby patrzeć przed siebie i nic nie widzieć, wyprasował Grzesiowi koszulę i zapewnił, że wszystko jest ok i ma się bawić dobrze, a pizzę zrobią sobie jutro.

Jest Anka, która mówi, że mieszka z Kamą, bo jest tanio i bardzo się przyjaźnią. A jak tata Kamy dowie się, że jest inaczej, to pewnie umrze bo ma słabe serce, więc jak przyjeżdżają to przemeblowują wynajętą norkę tak, żeby się nie wydało.

Jest Michał, który nie chciał się bawić z chłopakami tylko nosić koraliki i spinki z różyczką, a którego mama prosiła w szkole, żeby porozmawiać z dziećmi i wytłumaczyć, że tak może być. A Michał tak bardzo płacze w nocy i nie śpi. I że tak, to ona kupiła mu koszulkę z Elzą i pozwoliła włożyć do szkoły i teraz żałuje, bo Michał do szkoły wrócić nie chce.

I jest Filip, Zocha i tysiące innych. I są ich rodzice, którzy zwalczyli w sobie wstyd i strach, by przejść żałobę po oczekiwaniach, które spopieliły się zanim zdążyli je nazwać.

Co Purpla by zrobiła, gdyby się okazało, że jeden z Hunów nie jest człowiekiem, tylko ideologią, która burzy, depcze, profanuje i wogóle jest gupia i śmierdzi?

Nie wie. Nie ma pojęcia co by zrobiła, choć wydaje jej się, że miłość, dojrzałość i wsparcie. Nie wie jak długo płakałaby z żalu, że jej dziecko tyle czasu było samo z tym wszystkim, że nie wiedziało czy może i jak może, a potem płakałaby pewnie dalej, że będzie mu źle ilekroć pójdzie na piwo z kolegami z pracy i będzie musiało słuchać tych arcydowcipnych uwag o kimś innym, przy którym nie wolno się schylać po mydło.

A dzisiaj ma nadzieję, że jakaś globalna świadomość otworzy oko i się przeciągnie by to ogarnąć, bo ileż można w takiej bylejakości, miałkości i beztreści.

A poza tym Purpla dowiedziała się dziś że ma widzenie zmierzchowe w normie. Oraz że w normie ma również wrażliwość na olśnienie, z czym się osobiście nie zgadza.

B. uważa, że najbardziej romantyczne badanie to echo serca, ale Purpla uważa, że wrażliwość na olśnienie jest w tym samym secie.

Średni wrócił do domu dziś o 22.30 opanierowany piachem jak schabowy w Teatralnym i nawet powieką nie ruszył, i dał Purpli skończyć o tym jak się martwiła i o zasadach dotyczących jedenastolatków oraz zmroku i kiedy tylko skończyła błysnął okiem i powiedział, że pod blokiem wykopali kapitalną ziemiankę, po czym dał jej buzi i oddał się konsumpcji wszystkiego, na co nie miał ochoty w porze obiadu z uwagi na tę ziemiankę, w której jutro będzie bunkier.

Wasza P.

…półkolonie chociaż…

Jak to jest, że kiedy spośród miliona dziecięcych wrzasków Purpla wyłowi

-MAM GLUTA!!! MAM GLUTA!!!

oraz jeszcze do tego

-WON BURAKU!!!

to wie z całą pewnością, że będą to jej osobiści Hunowie.

Nie potrafi ona od wielu lat znaleźć odpowiedzi na pytanie dlaczego inne dzieci zdają się przestrzegać pewnych zasad, podczas gdy jej osobiści Hunowie z całą pewnością je znają. I to by było na tyle.

Zdecydowana większość rodzin na plaży rozkłada kocyk, rozbija obozowisko, układa się i dopiero potem osłaniając parawanami przebiera, spaceruje, czy nawet chlapie wodą, jakoś tak w sposób zorganizowany.

-MŁODY!!! DZIURA!!! SZYBKO!!!

I już cwałują w dół, po drodze zrzucają buty, gacie, koszulki, przywołani zbierają to w garść, któryś zalicza glebę, leci na łeb, pozostali rechoczą, wpadają do wody przewracając się o siebie, a potem się atakują i odpierają szarże niewidzialnych wrogów, bombardują i giną zgodnie, do momentu, aż nie zacznie się prawdziwa jatka, bo któryś chlapnie któregoś…

– CELOWO!!!! UTOPIŁBY MNIE!!!Debil…

Więc na brzeg, z zaciśniętą szczęką, ty TU, ty TU i nie ruszać się. Możecie zakopywać się w piasku.

– CZEGO TY TAK ODDYCHASZ?! No jak ja mam tego debila przyklepać, jak on tak oddycha, że wszystko mi się zsypuje ?!!

Kiedy w piątek zadzwonił telefon i organizator kolonii powiedział, że jedziemy i czy Purpla odwiezie młodych na miejsce, ta odpowiedziała natychmiast, że z radością i postanowiła, że wyjadą z domu już o szóstej i pojadą bardzo powoli.

Śliczna blondynka na kocyku obok otrzepała z piasku rączkę córeczki, podała jej soczek i poprawiła falbankę podczas gdy w tym samym czasie Hunowie złączeni w nierozerwalnym uścisku czterokrotnie przetoczyli się po Purpli każdorazowo zasypując jej oczy i usta piachem i wpychając zapiaszczone stopy do torebki.

Blondynka uśmiechnęła się do Purpli i wywróciła oczyma wskazując na córeczkę, która otrzepywała z kolanka siedem ziarenek piasku:

-I tak to z dzieciakami. Człowiek niby ma weekend a tu…

A tu.

Wasza P.